Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
...Duncan, pędzony burzą, sunął z szybkością niezmierną...
(str. 196).

z czerwonemi wilkami, odwagę i poświęcenie młodego chłopca, rozmowę z sierżantem Manuelem; powódź, ucieczkę na wierzchołek ombu, uderzenie piorunu, pożar, napaść kajmanów, trąbę powietrzną, noc na wybrzeżu Atlantyku, różne wreszcie szczegóły zabawne lub straszne — które zkolei budziły trwogę lub wywoływały uśmiech na usta słuchaczów. Po skończonem opowiadaniu, lady Helena i miss Grant uścisnęły serdecznie młodego Roberta, a lord Glenarvan dodał: