Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
...bałwan potworny, wysokości jakich stóp czterdziestu, z niesłychanym szumem zwalił się na uciekających (str. 137).

Atlantyckim. Wszystkie te ważne okoliczności nie pozwalały na dłuższą zwłokę; interes ogółu wymagał natychmiastowego puszczenia się w dalszą drogę.
Mac Nabbs próbował wyrwać Glenarvana z rozpaczy, jakiej się oddawał nad miarę. Długo i napróżno przemawiał do swego przyjaciela, który zdawał się nie słyszeć, co do niego mówią. Potrząsał tylko głową w milczeniu. Dopiero wezwanie do drogi rozwiązało mu mowę.