Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/533

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zrozumiane wyrazy: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli“.
Nie spodziewałem się zastać linę elektryczną w pierwotnym stanie, w takim jak wyszła z warsztatów. Długi wąż pokryty szczątkami muszli, najeżony dziurkowcami, oblepiony był kamienistym osadem, chroniącym go od dziurawiących mięczaków. Spoczywał spokojnie, wolny od morskich wstrząśnień, pod ciśnieniem sprzyjającem przebiegowi iskry elektrycznej, dochodzącej z Ameryki do Europy w trzydzieści dwie setnych sekundy. Trwałość tej liny będzie zapewne wieczysta; zauważono bowiem, że gutaperkowa powłoka umacnia się w wodzie morskiej.
Zresztą w łożysku tem tak szczęśliwie wybranem, lina nie zatapia się nigdy do takiej głębi, żeby jej aż groziło zerwanie. Nautilus postępował za nią na najgłębsze dno, t. j. na cztery tysiące czterysta trzydzieści jeden metrów pod woda, a i tam leżała bez nazbyt silnego wyprężenia. Potem zbliżyliśmy się do miejsca wspomnianego już wypadku w 1863 r.
Dno oceanu tworzyło tu wąwóz na sto dwadzieścia kilometrów szeroki, a tak głęboki, że gdyby osadzić w nim górę Mont-Blanc, toby wierzchołek jej nie wystawiał z wody. Wąwóz ten zamyka na wschód pionowa ściana, wysokości dwóch tysięcy metrów. Przybyliśmy tam 28-go maja, i Nautilus znajdował się właśnie o sto pięćdziesiąt kilometrów od brzegów Irlandyi.
Czy kapitan Nemo posunie się w górę, aby przybić do wysp Brytańskich? Nie. Z wielkiem mojem zdziwieniem opuścił się na południe, i zwrócił ku morzom europejskim. Okrążając wyspę Szmaragdową, spostrzegłem na chwilę przylądek Clear i ognie latarni