Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/515

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stroją się wiekuista zielenią. A jeśli wierzyć Maury’emu, gorąco tego prądu całkowicie zużyte, dostarczyłoby tyle cieplika, żeby niem można utrzymać w stanie płynnym rzekę roztopionego żelaza, wielkości Amazonki albo Missouri.
W tej chwili szybkość Gulf-Streamu wynosiła dwa metry dwadzieścia pięć centymetrów na minutę. Nurt jego tak znacznie się różni od otaczającego go morza, że zaciśnięte wody wstępując do oceanu, nie układają się z innemi wodami do poziomu. Jakkolwiek ciemne i obfitujące w materye słone, odznaczają się czystym swoim błękitem od zielonych fal morskich. Taka jest zresztą wyrazistość ich linii demarkacyjnej, że Nantilus na wysokości wysp Karolińskich przeciął ostrogą swoją fale Gulf-Streamu, podczas gdy śruba jego rozbijała jeszcze bałwany oceanu.
Nurt ten unosił z sobą cały świat żyjący. Żeglarki tak pospolite w morzu Śródziemnem, ciągnęły tu w licznych gromadach. Pomiędzy chrząstkowatemi, odznaczały się szczególniej raje, których wysmukły ogon zajmował prawie trzecią część ciała, tworzące długie na dwadzieścia pieć stóp rombusy; dalej małe, jednometrowe żarłacze, z dużą głową, krótkim i zaokrąglonym pyszczkiem, z kilku rzędami śpiczastych zębów; ciało ich wyglądało jakby pokryte łuską.
W pośród ryb kościstych, zauważyłem właściwe tym morzom szare wargacze; tęczaki z świecącą jak ogniem tęczówką, długie na jeden metr ścienice, z szerokim pyskiem najeżonym drobnemi ząbkami, wydające lekki odgłos; kolcogrzbiety czarne, o których poprzedniu już mówiłem; błękitne dorady, błyszczące złotem i srebrem; papugi morskie, istne tęcze oceanu, mo-