Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/513

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na traf. Nie mógł się oderwać od sceny tej walki, od tego morza, które pożarło mu jednego członka osady.
Upłynęło tak dni dziesięć. Dopiero pierwszego maja Nautilus przybrał stanowczo kierunek ku północy, dotarłszy wprzód do wysp Lukajskich przy ujściu kanału Bahama. Płynęliśmy wówczas z prądem największego z strumieni morskich, mającego swe brzegi, właściwe sobie ryby i temperaturę. Mówię o Gulf-Streamie.
Jestto w rzeczy samej rzeka, płynąca swobodnie wśród Atlantyku, której wody nie mięszają się z wodą oceanu; rzeka słona, słońsza niż otaczające ją morze. Średnia jej głębokość wynosi trzy tysiące stóp; średnia szerokość sześćdziesiąt mil. W niektórych miejscach szybkość prądu dochodzi czterech kilometrów na godzinę. Stała massa jej wód jest większą od wszystkich rzek na kuli ziemskiej.
Prawdziwe źródło Glf-Streamu, rozpoznane przez komendanta Maury, jego punkt wyjścia, jeżeli kto woli, leży w zatoce Gaskońskiej. Tam wody jego, słabo jeszcze wyróżniające się kolorem i temperaturą, zaczynają dopiero się tworzyć. Ztąd zmierza na południe, biegnie wzdłuż brzegów Afryki równikowej, rozgrzewa swe fale promieniami strefy gorącej, przebywa Atlantyk, dochodzi przylądka San-Roque na wybrzeżu brazylijskiem, i rozdziela się na dwa ramiona, z których jedno dąży nasycić się jeszcze gorącemi atomami morza Antylskiego. Wówczas Gulf-Stream, którego przeznaczeniem jest przywrócić równowagę między temperaturami, i zmięszać wody równikowe z północnemi, zaczyna swą rolę. Rozgrzany do grącości w zatoce Meksykańskiej, posuwa się na północ ku