Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy oczy umieszczone na przodzie głowy, nie były bardzo wyłupiaste?
— Tak, Conseilu.
— A jego paszczęka, czy nie wyglądała zupełnie jak dziób papugi, ale dziób straszny?
— W rzeczy samej, Conseilu…
— A więc z przeproszeniem pana — odpowiedział Conseil — otóż jeżeli nie kałamarznica Bonguer’a, to przynajmniej jedna z jej sióstr.
Spojrzałem na Conseila. Ned-Land poskoczył ku szybie.
— Straszliwa bestya! — krzyknął.
Zwróciłem się także do okna i mimowoli cofnąłem ze wstrętem. Przed oczami memi poruszał się okropny potwór, godzien figurować w teratologicznych legendach.
Byłato ogromnej wielkości kałamarznica, długa na ośm metrów. Posuwała się tyłem niezmiernie szybko w kierunku Nautilusa. Jej ośm ramion, a raczej nóg wyrastających z głowy, które zjednały tym zwierzętom nazwę głowonogich, były dwa razy większe od ciała, i kręciły się jak włosy na głowie furyi. Można było dokładnie widzieć dwieście pięćdziesiąt baniek, rozłożonych na powierzchni macek w kształcie półkulistych woreczków. Bańki te przylegały czasami do szyb Nautilusa, wytwarzając sobie próżnię. Paszcza tego potworu — dziób rogowy w kształcie dzioba papugi — otwierała się i zamykała prostopadle. Język osadzony w substancyi rogowej, uzbrojony kilkoma rzędami ostrych zębów, wysuwał się drgając z tych istnych nożyc. Co za fantazya natury! Ptasi dziób u mięczaka! Ciało jego wrzecionowate i napęczniałe w środko-