Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/424

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

płatanej piersi wszystko znajdujące się w niej mleko, którego było dwie albo trzy beczki.
Kapitan ofiarował mi filiżankę tego mleka, ciepłego jeszcze. Zdobyłem się na oświadczenie, że mleko to jest wyborne, i że niczem się me różni od krowiego.
Przyznałem że tak jest, gdym skosztował. Była to więc pożyteczna zdobycz dla osady; bo można było mieć z tego mleka masło lub ser, urozmaicające pożywienie na statku.
Z niepokojem zauważyłem, że od tego dnia usposobienie Ned-Landa dla kapitana stało się jeszcze gorsze niż było dotąd. Postanowiłem zbliska czuwać nad mową i gestami Kanadyjczyka.



XXXVI.

Ławica lodowa.


Nautilus wrócił do swego poprzedniego kierunku na południe, sunąc ze znakomitą szybkością po pięćdziesiątym południku. Chciałże dosięgnąć bieguna? Nie przypuszczałem, wiedząc że dotąd wszelkie usiłowania dotarcia do tego punktu globu, były daremne. Zresztą pora była bardzo już spóźniona, albowiem 13-ty marca przy biegunie południowym jest tem samem, czem 13-ty września przy północnym. Zaczyna się wówczas peryjod równonocny.