Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dymu mięszała się z falami, które gotowały się jak woda w kotle. Dotknąłem ręką szyby, ale zaraz musiałem cofnąć, tak była gorąca.
— Gdzież więc jesteśmy? spytałem.
— W blizkości wyspy Santoryny, panie profesorze — odpowiedział kapitan — właśnie w samym kanale oddzielającym Nea-Kammeni od Palea-Kammeni. Chciałem dać panu ciekawe widowisko podmorskiego wulkanu.
— A ja myślałem, że tworzenie się tych nowych wysp już się skończyło.
— Nie, i nigdy się nie skończy w okolicach wulkanicznych — odrzekła kapitan Nemo; — ognie podziemne nieustannie nurtują i podważają ziemię. Już w roku dziewietnastym naszej ery, według Kasyodora i Plininiusza, nowa wyspa, boska Theja ukazała się właśnie w miejscu, gdzie świeżo utworzyły się te wyspy. Później wpadła pod wodę jak w przepaść, wysunęła się powtórnie w roku sześćdziesiątym dziewiątym i znów zniknęła. Od owego czasu do dni naszych praca plutoniczna była zawieszoną. Dopiero dnia 3-go lutego 1866 roku nowa wysepka, którą nazwano wyspą Jerzego, pośród wyziewów siarkowych ukazał się przy Nea-Kammeni i tam osiadła d. 6-go tegoż miesiąca. W tydzień później, dnia 13 lutego wypłynęła wyspa Aphroessa, zostawiając między sobą i Nea-Kammeni, kanał dziesięć metrów szeroki. Byłem na tych morzach, gdy ukazało się owo zjawisko i mogłem śledzić wszystkie jego zwroty. Wysepka Aphroessa okrągłego kształtu, miała trzysta stóp średnicy a trzydzieści stóp wysokości. Składała się z lawy czarnej i szklistej, pomięszanej z odłamkami feldspatowemi. Nako-