Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chowe z upurpurowanemi końcami piór, blado-żółtawą głowę i wierzch szyi; szmaragdowy jest pod szyją, kasztanowaty na piersiach i na brzuchu. Dwa prątki rogowo-puszyste wyrastają mu nad ogonem, przedłużającym się bardzo w lekkie i delikatne pióra. Cudnego tego ptaka krajowcy nazywają ptakiem słońca. Bardzo byłbym chciał sprowadzić ten egzemplarz do Paryża i dać go do Ogrodu Roślin, bo niema tam ani jednego żywego okazu.
— Czy to taka rzadkość? — pytał Kanadyjczyk tonem myśliwca niedbającego o artystyczną wartość zwierzyny.
— Wielka rzadkość i trudna do schwytania żywcem. A nawet nieżywe, ptaki te są przedmiotem znacznego handlu; to też krajowcy fabrykują je, jak inni robią perły i dyamenty.
— Jakto — zawołał Conseil — ptaki rajskie bywają fałszowane? A jakże to robią krajowcy?
— Podczas panowania wiatrów wschodnich, rajskie ptaki gubią swe pióra z ogonów, zwane przez naturalistów piórami podskrzydłowemi; te pióra zbierają fałszerze i ubierają w nie jaką papugę odpowiednio przekształconą. Zakrywają miejsca do których pióra rajskiego ptaka przyczepione zostały — a takie wytwory przemysłu rozchodzą się po gabinetach amatorów.
— Masz tobie! jak nie ptak to jego pióra — rzekł Ned. — Dopóki nie idzie o mięso, to mniejsza o to.
Zadowolony byłem, bo miałem rajskiego ptaka; ale Kanadyjczyka to nie zaspokajało, bo nie miał kotletów. Ale i jemu posłużyło szczęście. Około drugiej godziny ubił dzika, zwanego przez miejscowych