Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ten mięsożerny czworonóg, ścigany z powodu swej cenności przez rybaków, staje się coraz rzadszym; obecnie schronił się do północnych okolic oceanu Spokojnego, gdzie gatunek jego prawdopodobnie w zupełności z czasem wyginie.
Towarzysz kapitana Nemo podniósł zwierzę, przewiesił je przez ramię, następnie wszyscy znów wyruszyli w drogę.
Godzinę całą szliśmy po piaszczystej płaszczyznie, która często wznosiła się mniej niż na dwa metry od powierzchni morza. Widziałem wtedy własny obraz dokładnie odbity, rysujący się na odwrót, tak że ponad nami widać było taką samą gromadkę, powtarzającą nasze ruchy i gesta, z tą tylko różnicą, że postępowała głową na dół a nogami do góry.
Zauważyłem jeszcze jedno zjawisko: przechodzenie dużych obłoków szybko się zbierających i jeszcze szybciej się rozpraszających. Ale zastanowiwszy się lepiej, pojąłem że te mniemane obłoki pochodziły od nierównej gęstości długich fal spodnich, i widziałem białą pianę zdobiącą połamane wierzchołki bałwanów. Potrafiłem nawet wyśledzić, cienie wielkich ptaków przelatujących nad naszemi głowami; ślizgały się one szybko po powierzchni spienionego morza.
Przy tej sposobności byłem świadkiem jednego z najpiękniejszych strzałów, jaki kiedykolwiek wstrząsnął nerwami myśliwego. Wielki ptak o szerokich skrzydłach wyraźnie z wody widzialny, szybując zbliżał się do nas. Towarzysz kapitana Nemo wycelował i strzelil, kiedy ptak był już tylko o kilka metrów od powierzchni morza. Rażone zwierzę padło, i ciężarem swoim opuściło się aż do stanowiska myśliwego, który