Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przedłużyć w potrzebie mój pobyt w głębi morza, a nawet pozostać tam gdy chcę, bardzo długo.
— Kupitanie! — odpowiedziałem, poprzestaję na dziwieniu się. Widocznie znalazłeś to co ludzie znajdą kiedyś niezawodnie, prawdziwą sił dynamiczną elektryczności.
— Nie wiem czy oni ją znajdą — zimno odpowiedział kapitan Nemo; — bądź co bądź, znasz pan już pierwsze zastosowania mego czynnika nieoszacowanego. Onto nam daje ową jednostajną i ciągłą światłość, której nie daje światło słoneczne. Teraz przypatrz się pan temu zegarowi. Jest on elektryczny, a idzie tak dokładnie, jakby najlepszy chronometr. Wskazuje mi on 24 godzin, jak zegary włoskie, bo dla mnie niema nocy ani dnia, słońca ani księżyca, tylko światło sztuczne, które sprowadzam aż do głębin morza. Patrz pan, w tej chwili jest dziesiąta rano.
— Wybornie.
— A tu oto inne zastosowanie elektryczności. Ta tarcza zawieszona przed naszemi oczyma, wskazuje prędkość Nautilusa. Drut elektryczny łączy ją ze śrubą, a igła wskazuje mi rzeczywisty pochód statku. Patrz pan, w tej chwili płyniemy z umiarkowaną prędkością, piętnaście mil na godzinę.
— Ależ to cudowne kapitanie! — odpowiedziałem.
— Widzę że miałeś pan słuszność używając tego czynnika, który ma zczasem zastąpić wodę, wiatr i parę.
— Nie skończyliśmy jeszcze panie Aronnax — rzekł kapitan powstając — jeśli pan chcesz iść za mną, zwiedzimy tył Nautilusa.
W rzeczy samej, znałem bardzo dobrze całą przednią, część tego statku podmorskiego, którego części do-