Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przekonywałem się coraz więcej, że Conseil uległ wrażeniu ogólnemu, i może pierwszy raz w życiu nerwy tego zucha poruszyły się pod wpływem uczucia ciekawości.
— No Conseil — odezwałem się do niego — oto jeszcze ostatnia sposobność zarobienia dwóch tysięcy dolarów.
— Niech mi pozwolą powiedzieć — odrzekł Conseil — że nigdy nie liczyłem na tę nagrodę; choćby rząd Stanów Zjednoczonych przyrzekł i sto tysięcy dolarów nagrody, to anibym o niej pomyślał.
— Masz słuszność Conseil. Jestto głupia sprawa, w którą wdaliśmy się zbyt lekkomyślnie. Straciliśmy wiele czasu, i daremnie ulegaliśmy wzruszeniom. 0d sześciu już miesięcy mogliśmy byli powrócić do Francyi…
— Do ślicznego mieszkanka waszego, panie, do waszego muzeum. I byłbym już poklassyfikował wasze szkielety! i babirusa pomieszczonąby już była w swojej klatce w Ogrodzie Botanicznym, ściągając tłumy ciekawych.
— Masz słuszność Conseil, a jeszcze będą ludzie z nas żartować za powrotem.
— W rzeczy samej — spokojnie odrzekł Conseil — ja sądzę, że będą żartować z pana i wyznać muszę…
— Co wyznać musisz?
— Że będą mieli tylko to, na co zasłużyli.
— To prawda!
— Kiedy się ma zaszczyt być uczonym, jak my, nie wystawia się na…