Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko o tem, jak powetować sobie godziny snu i posiłku, tak głupio dotąd marnowane.
Ze zwykłą umysłowi ludzkiemu ruchliwością, z jednej ostateczności przerzucono się w drugą. Najgorętsi przedsięwzięcia stronnicy, stali się teraz najzapaleńszymi jego wrogami. Od najniższych warstw ludności okrętowej aż do sztabu, reakcya owładnęła wszystkich; i gdyby nie szczególniejszy upór kapitana Farraguta, fregana niezawodnieby się zaraz wróciła na południe.
Bądź co bądź, to bezowocne poszukiwanie długo trwać nie mogło. Abraham Lincoln nic sobie nie miał do wyrzucenia, zrobiwszy wszystko co było w jego mocy. Nigdy jeszcze załoga statku marynarki amerykańskiej, nie dala więcej dowodów cierpliwości i gorliwości; nie ona winna była niepowodzeniu! Trzeba było powracać.
Przedstawiono to dowódzcy statku — ale dowódzca nie chciał słuchać nawet. Majtkowie nie ukrywali swego niezadowolenia, na czem służba ucierpieć musiała. Nie powiem żeby po był bunt; ale przyszło do tego, że po dość długim oporze, kapitan Farragut, jak niegdyś Kolumb, zażądał trzech dni zwłoki. Jeżeli w ciągu tych trzech dni potwór się nie ukaże, Abraham Lincoln powróci na morza europejskie.
Przyrzeczenie to dane dnia 2-go listopada, dobry wywarło skutek, bo ożywiło upadającą załogi odwagę. Ze świeżą bacznością obserwowano ocean. Lunety z gorączkową funkcyonowały czynnością. Było to najwyraźniejsze i najobraźliwsze wyzwanie dla narwala, który nie mógł zdaje się nie stawić się na ogólne żądanie.