Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na gwałt, biorąc wszystko co mu było potrzebne z arsenałów stojących dla niego otworem.
Od chwili właśnie, w której zdecydowano się ścigać potwora, potwór nie pokazał się więcej. Tak to bywa zwykle. Przez dwa miesiące nikt o nim ani słyszał, żaden go okręt nie spotkał. Zdawało się jakby jednorożec wiedział o spisku, jaki się knuje przeciw niemu. Bo też tyle o nim gadano, nawet za pomocą, liny telegraficznej podatlantyckiej! Żartownisie utrzymywali, że ten mądry szpaczek pochwycił w drodze jakiś telegram, i skorzystał z niego.
Fregatę uzbrojono jak na daleką, wyprawę; zaopatrzono w ogromne do połowu przyrządy, lecz nie wiedziano w którą skierować ją stronę. Niecierpliwość wzrastała z dniem każdym — gdy w tem dnia 2 lipca dowiedziano się, że Tampico, parowiec kursujący na linii od San-Francisco w Kalifornii do Szangai, przed trzema tygodniami spostrzegł znowu potwora na północnych morzach Oceanu Spokojnego.
Wiadomość ta sprawiła nadzwyczajne wstrząśnienie w umysłach. Nie pozwolono Farragut’owi ani na dwadzieścia cztery godzin zwłoki. Okręt jego zaopatrzony już był w żywność i węgle. Z osady nie brakowało ani jednego człowieka; pozostało tylko rozniecić ognie pod kotłami, wydobyć z nich parę i odpłynąć — czego też i sam dowódzca pragnął najgoręcej.
Na trzy godzin przed wyjściem Abrahama Lincoln’a z Brooklyn, otrzymałem list treści następującej:
Do pana Aronnaxa
Profesora Muzeum Paryzkiego
Fifth Avenue hotel
w Nowym Yorku.