Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

póki to nie nastąpi, niema innego sposobu wytłomaczenia sobie tego niepojętego dotąd zjawiska.“
Przyznaję, że pisząc te wyrazy, popełniłem nikczemność, lecz chciałem ile się dało osłonić swoją godność profesorską i niedopuścić, aby Amerykanie śmieli się ze mnie — czego u nich nie kupić. Chciałem sobie zapewnić odwrót na wszelki wypadek, ale w gruncie przypuszczałem istnienie „Potwora.“

Artykuł mój gorące wywołał dyskusye, co zjednało mu wielki rozgłos; znalazła się pewna liczba stronników mego zdania, które zresztą, podając rozwiązanie pytania, zostawiało obszerne i swobodne dla wyobraźni pole. Umysł ludzki lubi te imponujące wielkością pomysły o istotach nadprzyrodzonych. dla których w morzu najwłaściwsze zdaje się być miejsce — jedyne, w którem mogą rodzić się i wzrastać te olbrzymy, w porównaniu z któremi ziemskie słonie, nosorożce, i t. p., są karłami. Wszak ogromna masa wód morskich, spławia największe gatunki znanych zwierząt ssących; może ona przechowuje mięczaki niezrównanej wielkości, skorupiaki przerażające powierzchownością. naprzykład homary na sto metrów długie, lub kraby (raki morskie) ważące po dwieście tonnów [1]. Dla czegóżby nie? Niegdyś, zwierzęta ziemskie, współczesne epokom geologicznym, czworonożne i czwororęczne, gady, ptaki, miewały olbrzymie rozmiary. Nadaną im od Stwórcy formę kolosalną, czas zmniejszył powoli; ale czemużby morze w swych głębiach nieznanych

  1. Tonn równa się 25 centnarom.