Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Henryk zeskoczył zaraz na ziemię, a stary nadsztygar, nie mogąc ukryć radości swojej, chwycił za ręce inżyniera i zawołał:
— Hurra! panie James! gaz się pali! A więc istnieje żyła węglowa!