Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

musiałaby tylko posunąć się na wysokość portu. Przed jej strzałami, dawanymi do miasta, milicye cofałyby się, niewątpliwie, przez niedostępne bagna hrabstwa; a Texar wraz ze swymi adherentami podążyliby z pewnością ich śladem, aby uniknąć słusznego odwety. Zacni ludzie mogliby wtedy niezwłocznie powrócić na miejsca, z których zostali nieprawnie wyrugowani i weszliby w układy z przedstawicielami rządu federalnego o poddanie się miasta. Ale czyby się dało przepłynąć zapory i to tak w krótkim przeciągu czasu? czy znalazłby się sposób pchnięcia kanonierek z miejsca pomimo braku wody? czytelnik przekona się poniżej, że było to bardzo wątpliwe.
W samej rzeczy, po wydaniu wyroku, Texar, wraz z komendantem milicyi Jacksonvillu, poszli na wybrzeże, celem obserwowania dobrego biegu rzeki.
Łatwo sobie wyobrazić, jak bacznie wpatrywali się w pełną zaporę i z jakiem natężeniem nasłuchiwali strzału ze strony Saint-Johnu.
— Niesygnalizowano nic nowego? zapytał Tęxar, stając na końcu bulwarku.
— Nic, — odpowiedział komendant, — wracam właśnie z reksnesansu w północnej okolicy, mogę więc zapewnić, że federaliści nie wymaszerowali jeszcze z Fernandiny do Jacksonville. Prawdopodobnie zostaną oni, dla obserwacyi, na granicy Georgii, dopóki ich flotylle nie sforsują kanału.
— Czy oddziały z Południa opuściwszy miasto Ś-go Augustyna, nie mogłyby przepłynąć Saint-Johnu w Picolata i dostać się tutaj? zapytał Hiszpan.