Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Doktór począł ściskać pojednanych wrogów; z trudem mógł się on uspokoić i dwaj nowi przyjaciele czuli się jeszcze więcej do siebie zbliżeni przez przyjaźń, jaką im doktór okazywał.
Clawbonny teraz mówił, nie mogąc się powstrzymać, o głupocie współzawodnictwa i o koniecznem współdziałaniu ludzi, znajdujących się daleko od ojczyzny. Jego słowa, jego łzy, wszystko to pochodziło z głębi serca.
Nareszcie uspokoił się dopiero wówczas gdy uściskał Hatterasa i Altamonta z jakie 20 razy.
— A teraz, rzekł on, do dzieła! Ponieważ jako strzelec na nic się nie przydałem, to niechaj mam sposobność wykazania moich zdolności w czem innem.
To rzekłszy, zaczął oprawiać piżmowca, a czynił to tak zręcznie, iż można go było porównać do lekarza-chirurga, robiącego sekcję.
Po kilku minutach operator wyciął około centnara apetycznego mięsa, dzieląc je na trzy równe części, po jednej dla każdego, poczem ruszono z powrotem.
O godzinie 10 wieczorem myśliwi przybyli do Domku doktora, gdzie Johnson i Bell czekali na nich z obfitą wieczerzą.
— Ale zanim zasiądziemy do stołu, zawo-