Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A Beauval? — zapytał jeden z braci Moor.
— Beauval — to nikczemnik, który zginął już z pewnością gdzieś w głębi wyspy...
— Niewiadomo, — odrzekł z powątpiewaniem Moor — to człowiek bardzo zręczny i przebiegły...
— Ale co nam do niego w tej chwili? — krzyknął Lewis. — Nam chodzi o Kaw-diera... Ten nikczemny bandyta ośmiela się rozkazywać wolnym obywatelom naszej wyspy, jak stadu baranów... Od rana do nocy rozlega się jego głos rozkazujący:
— «Ty zrób to!» — «Ty buduj to!» — «Ty ucz dzieci!» — «Ty idź uprawiać rolę, siać zboże!» Do pioruna! co to jest?.. Jakiem prawem ma on tu rozkazywać? Jakiem prawem zabijać naszą wolność?..
— Nędznik! — zawołał groźnie Sirdey — nędznik, który siłą brutalną zawładnął większością tchórzliwych wychodźców i rządzi nimi, jak bydłem roboczem...
Dokoła Lewisa zgromadziło się więcej jeszcze niezadowolonych z rządów Kaw-diera próżniaków i wtórowało mu, żądając, ażeby przemocą usunąć Kaw-diera z wyspy.
— Dość słów i pogróżek, które w niczem nie szkodzą życiu tego uzurpatora! — rzekł Lewis. — Trzeba działać!
— A więc cóż robić mamy? — zapytali obecni prawie jednogłośnie.