Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uwaga ta wywołała pogardliwy uśmiech na usta Aristobulusa, jakoż rzekł pompatycznie:
— Gdzie miss Campbell zauważyła ten wyraz śmiejących się oczów. Jest to błąd ogólnie popełniany. Te organa wzroku nie posiadają zdolności odbicia wszystkich wrażeń, jak to nas nauczają badania najnowszej okulistyki. Przykład zaraz przytoczę: Oto niech kto włoży maskę na twarz i niech wówczas bada oczy, a niezawodnie nie będzie zdolnym powiedzieć, czy ta twarz znajduje się pod wpływem wesołości czy gniewu.
— Doprawdy? zapytał brat Sam, którego ta rozmowa niezmiernie zaciekawiła.
— Nie wiem wcale czy to prawda, odparł brat Sib.
— Jest tak rzeczywiście, i gdyby tu była maska...
Na nieszczęście młody pedant nie miał pod ręką maski i tym sposobem studyum nie mogło się odbyć w sposób praktyczny.
Tymczasem Olivier Sinclair i miss Campbell, odeszli dalej, nie słuchając wcale rozpraw zaognionego Ursiclosa.
Miejsce to w którem obecnie znajdowali się, nosiło nazwę: Relikwiarza Oban, do którego należały ruiny kaplicy wznoszącej się na cmentarzu starożytnym.
Okolica ta była przecudna.
Miejsce to uwiecznił Ossyan w swoim poemacie, szczególniej w tej strofce: