Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego obejrzenia, ale zasłoniła nam zielony promień nadbiegła chmura, właśnie w chwili gdy słońce już zachodziło.
— Otóż prawdziwy fatalizm.
— Tak jest, panie Sinclair, ponieważ od owego dnia, nie podobna było myśleć aby niebo pozostało bez chmury.
— Jednakże ja mam nadzieje, odparła miss Campbell. Lato jeszcze nie wypowiedziało swego pożegnania i zanim nadejdą niepogody, wierz mi pan, słońce zechce nas udarować zielonym promieniem.
— Aby pana objaśnić o wszystkich w tym względzie przeszkodach, dodaję, że wieczorem w dniu 2 sierpnia, w czasie pamiętnego wypadku na wodach odmętu Carryvrekan, również utraciliśmy sposobność ujrzenia zielonego promienia z przyczyny zajęcia się pewnym ratunkiem…
— Jakto, zawołał Olivier Sinclair, to ja byłem tak niezręczny i spowodowałem to, że pani nie mogłaś widzieć zielonego promienia? Kiedy tak, do mnie należy obecnie postarać się o wynalezienie odpowiedniej chwili, abyś ujrzała niebawem ten promień.
W ten sposób rozmawiano, kierując się po drodze do hotelu Caledonia, gdzie poprzedniego dnia pomieścił się równie i Olivier Sinclair powracając z wycieczki wczorajszej z Dalmaly. Młodzieniec podobał się nadzwyczajnie obu bra-