Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pakunki nasze zapisane były do Kopenhagi, nie było więc potrzeby zajmować się niemi; mimo to jednak, profesor śledził je troskliwem i niespokojnem okiem, przy przeładowywaniu na statek parowy.
Stryj w pośpiechu tak dobrze obliczył czas komunikacyi drogi żelaznej ze statkiem parowym, że został nam cały jeden dzień luźny. Steamer Elleonora odpływał dopiero na noc. Pana Lidenbrock febra z niecierpliwości trzęsła przez całe dziewięć godzin, sadził dyjabłami, klął na czem świat stoi, złorzecząc niedbalstwu zarządów drogi żelaznej i komunikacyi wodnej. Musiałem mu przyświadczać, co mnie stawiało w przykrem nieco położeniu; tymczasem profesorowi udało się złapać kapitana Elleonory; sądził że potrafi go zachęcić do przyspieszenia chwili odjazdu. Niewzruszony niedźwiedź morski ani sobie dał mówić o rozpaleniu ognia pod kotłem.
W Kiel tak samo jak wszędzie, trzeba dzień spędzić na czemś przecie. Tak tedy przechadzaliśmy się po zielonych wybrzeżach zatoki, w głębi której wznosi się maleńkie miasteczko, okolone gęsto zarastającemi lasami, które czynią je podobnem do gniazda wśród drzew zawieszonego; podziwialiśmy piękne okoliczne wille z domkami kąpielowemi, nad morzem rozruconemi — i tak wałęsając się, do