Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wsparty na skale, z groźną postacią i namarszczonem czołem, Otto Lidenbrock podobny do wściekłego Ajaxa, zdawał się wyzywać bogi. Sądziłem że to jest stosowna pora odezwania się do tej głowy zapalonej, w celu zwrócenia jej na drogę rozwagi.
— Słuchaj stryju — rzekłem z mocą — najwynioślejsza pycha ma swą granicę; nie można walczyć z niepodobieństwem. Źle jesteśmy uekwipowani do podróży morskiej: trudno jest odbyć pięćset mil na kilku belkach licho zbitych, mających drążek za maszt, a kołdrę za żagiel. Puszczać się w takim stanie na wolę wiatrów rozwścieczonych, jest więcej jak brakiem taktu i zastanowienia. Nie możemy kierować naszym statkiem dowolnie, a przeto stajemy się igraszką burzy. I ty chcesz jeszcze po raz drugi probować przebycia tej wody?
Wpadłszy raz na tak piękną drogę, mogłem był mówić Bóg wie jak długo, ale to jedynie dla tego, że stryj mnie wcale nie słuchał.
— Na tratwę! — krzyknął wreszcie.
Oto była jego odpowiedź na moje kazanie, Zacząłem go prosić, błagać, przedstawiać — wszystko się na nic nie zdało, wszystko rozbijało się o wolę twardszą od granitu.
Hans kończył właśnie naprawę tratwy. Zdawałoby się że ta dziwna istota odgadywała zamia-