Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 2 —

— A więc po cóż przyszedł?
— Zapewne nam to powie.
— Otóż on, ja uciekam — ale pan, panie Axel przekonaj go, że na obiad jeszcze nie czas.
To mówiąc, zacna Marta powróciła do swej kuchni.
Zostałem sam, ale anim myślał wdawać się w jakie przekonywanie człowieka zapalającego się i niecierpliwca. Już chciałem wymknąć się na górę do mego pokoju, gdy wtem zaskrzypiały drzwi od sieni, na starych drewnianych schodach rozległ się ciężki chód szanownego professora, który też niebawem wszedł do mieszkania, a przebiegłszy prędko przez pokój jadalny, wpadł do swego gabinetu.
W przechodzie rzucił na stół swój szeroki kapelusz, ciężką laskę niecierpliwie postawił w kącie, a na mnie zawołał:
— Axel, choć ze mną!
Jeszczem się nie miał czasu opamiętać, a już professor z największą, niecierpliwością krzyczał:
— No, jeszcześ to tam?
Wszedłem machinalnie do gabinetu mojego stryja.
Otto Lidenbrock nie był złym człowiekiem, ale jeśli się nie odmieni (o czem już wątpić można), to umrze strasznym oryginałem.
Był on professorem w Johannaeum, gdzie wykładał kurs mineralogii: na każdej lekcyi regular-