Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w 96 godzin. Jego góry i doliny nie przedstawiały się ich oczom czyściej, aniżeli gdyby je byli obserwowali z jakiegokolwiek punktu na ziemi; natomiast światło jego niezmiernie się natężało. Podróżnicy, przypatrując się księżycowi, zapomnieli zupełnie o ziemi z pod nóg im uciekającej.
Nicholl pierwszy zwrócił uwagę na to, iż kula ziemska znikła.
— Tak — powiedział Ardan — bądźmy dla niej uprzejmi. Gdy ją opuszczamy, niech przynajmniej ostatnie nasze spojrzenia ku niej się zwrócą. Pragnąłbym jeszcze raz na nią spojrzeć, zanim całkowicie zniknie mi z oczu.
Barbicane uczynił zadość życzeniu towarzysza i odsłonił okienko w głębi pocisku, wychodzące na ziemię.
Ardan ukląkł przy ciemnej szybie, jakby była zamatowana.
— A gdzież ziemia? — zapytał.
— Ziemia? Oto jest — odpowiedział Barbicane.
— Jakto? Ta cienka niteczka, ten sierp srebrzysty?
— Tak jest. Za cztery dni, gdy księżyc będzie w pełni, to jest w chwili, gdy go dosięgniemy, ziemia będzie na nowiu. Obecnie przedstawia nam się ona jak sierp księżyca po nowiu, który wnet zniknie, a wówczas na