Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 62 –

— Ucieknę wówczas do buszmenów! — mówił Mathys, — prowadziłem z nimi przed laty handel słoniową kością i zapewniam was, iż stokroć lepiej jest żyć wśród dzikich ludzi, szakali i lwów niż pomiędzy nienasyconymi anglikami.
Drugą ofiarą konceptów neapolitańczyka był chińczyk Li.
Ten także osiedlił się w Wandergaart-Kopii i urządził tam pralnię. Wiadomą jest rzeczą, że synowie Państwa Niebieskiego na praniu znają się doskonale.
Czerwony jego kufer, który podczas wspólnej podróży, tak zaciekawił Cypryana, zawierał całe stosy mydła, sody, farbki, i szczotek, a wystarczało to dla inteligentnego chińczyka, aby próbować szczęścia w tym kraju. Cypryan mimowoli się uśmiechał, spotykając go z koszem bielizny, którą odnosił swym klientom. Tak samo, jak dawniej, gniewały go figle, płatane chińczykowi przez Annibala. Raz wlewał mu atrament do balii, to znów naciągał sznury przed jego drzwiami, aby ten wychodząc przewracał się. Innym razem przygważdżał go do ławki, wbijając gwoździe przez bluzę. Gdzie zaś tylko go spotkał częstował kułakami i wymyślał od przeklętych pogan.
Tak się bawiono w obozowisku. Do uro-