Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 132 –

podróżni nasi udali się w poprzek równiny, aby dotrzeć do brzegu Limpopo.
Pierwsza ta część podróży była najłatwiejszą do przebycia; kraj dość ucywilizowany, a polowanie dostarczało obficie żywności; dzikie kaczki i kuropatwy znajdowano na każdym kroku. Nocowano zaś zwykle w fermach, których właściciele, odcięci od świata, radzi byli niezmiernie trafiającym się podróżnym.
Gościnni, uprzejmi i bezinteresowni, okazywali się wszędzie boerowie. Podług zwyczajów tu przyjętych, ofiarowano im zwykle zapłatę za nocleg, lecz stale jej odmawiali, przyjmując zaledwie jaki podarunek, w postaci bicza, prochu i t. p. a za to, zaopatrywali jeszcze podróżnych na dalszą drogę w mąkę, pomarańcze i konfitury z brzoskwiń.
Poczciwi ci ludzie żyją na swych obszernych równinach z patryarchalną prostotą. Liczne stada żywią ich bez wielkich zachodów, żyzne grunta, które uprawiają przy pomocy kafrów i hotentotów, dostarczają im przy niewielkim wysiłku sterty zboża i jarzyn.
Domy są z gliny, pokryte słomianym dachem, umeblowanie stanowią proste drewniane stoły i stołki. Dorośli śpią na łóżkach, dzieci