Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hurra!... Hurra!... — powtórzyli jednogłośnie reprezentanci starej Europy.
Dean Toodrink, który do tej chwili nie przemówił ani słowa, wygłosił naraz tę trafną uwagę:
— Ale być może, że oni jeszcze nie strzelali?...
— Nie strzelali?... — wykrzyknął major. — Niech Bóg uchowa, lepiej, żeby strzelili i to nie raz, ale dwa razy!
To samo powtarzali za nim J. T. Maston i mrs. Evangelina Scorbitt. To samo mówili uczeni i nieucy, zjednoczeni tym razem logiką położenia.
To samo powtarzał sobie Alcyd Pierdeux, dodając:
— Czy strzelali, czy nie, bagatela!... Ziemia kręci się jak zwykle na swej osi!
Nikt nie wiedział, co zaszło w Kilimandżaro. Ale, zanim dzień upłynął, nadeszła odpowiedź na pytanie, które sobie ludzkość zadawała.
Depesza przybyła do Stanów-Zjednoczonych, przysłana przez Ryszarda W. Trust, konsula w Zanzibarze, zawierała:

Zanzibar 23 Września, godzina 7 minut 27 po południu.
Jahnowi Wright, ministrowi stanu.
Strzał dany wczoraj o północy z działa wydrążonego w stronie południowej szczytu Kilimandżaro. Straszliwy świst pocisku. Wystrzał straszny. Pro-