Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tego wieczora myśliwi nasi pomęczeni srodze wrócili do Pałacu Granitowego. Niemniej przeto nazajutrz pospieszyli obaczyć, co się dzieje w oborze. Jeńcy próbowali wprawdzie rozwalić częstokół, lecz to się im nie udało i teraz sprawowali się o wiele spokojniej.
Przez cały miesiąc luty nie wydarzyło się nic ważniejszego. Codzienne zajęcia szły zwykłym trybem, a jednocześnie, ulepszając dotychczasowe drogi t. j. balonową i prowadzącą do obory, poczęto trasować nową drogę od ogrodzenia ku północnym wybrzeżom. Najmniej znaną częścią wyspy były owe puszcze pokrywające cały półwysep Jaszczurowy; bór ten zamieszkiwały bestje, od których Gedeon Spilett zamierzał oczyścić wyspę.
Zanim pora zimna nastała, oddawano się z największą troskliwością hodowli dzikich roślin, przesadzonych z lasu na Wielką Terasę. Harbert z każdej wycieczki przyniósł jakiś krzew pożyteczny. Raz okazy roślin cykorjowych, których ziarnka wyciśnięte dawały wyśmienity olej, innym razem szczaw’ pospolity, który posiada tę szacowną własność, że chroni od szkorbutu; to znów kilka tych drogocennych bąbelków, chowanych po wszystkie czasy w Ameryce południowej, zwanych ziemniakami, których liczymy już dziś około dwieście rozmaitych gatunków. Ogród warzywny dobrze utrzymywany, podlewany, chroniony przed ptactwem, podzielony był na małe kwadratowe grządki, na których rosły sałata, szczaw’ rzepa, rzodkiew i inne rośliny