Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żu, bydle, narzędziach i broni, albo też z rozbitego gdzieś okrętu przypływały do nich rzeczy, któremi mogli zaspokoić pierwsze życia potrzeby. Nigdy nie stawali od pierwszej zaraz chwili bezbronnie wśród dzikiej przyrody. Nasi rozbitki nie posiadali ani narzędzia ani sprzętu żadnego. Z niczego musieli przyjść do wszystkiego!
Jeszcze gdyby Cyrus Smith był przy nich, gdyby w tem smutnem położeniu mógł był swe wiadomości praktyczne, swą zmyślność wrodzoną spożytkować dla ich dobra, możeby jeszcze nie znikła była wszelka nadzieja. Ale niestety! Cyrus zginął dla nich bezpowrotnie. Rozbitki nasi nie mogli liczyć na nikogo, tylko na siebie samych i na Opatrzność, która nie opuszcza nigdy tych, co Jej szczerze ufają.
Przedewszystkiem zachodziło pytanie: czy mieli osiąść w tej stronie wybrzeża, nie wybadawszy wpierw do jakiego rodzaju ziemi ono należało, czy ziemia ta była zamieszkała, lub czy to wybrzeże było tylko kawałkiem samotnej odludnej wyspy?
Była to kwestya ważna, którą trzeba było w jaknajkrótszym czasie rozstrzygnąć. Od rozwiązania jej bowiem zawisły dalsze kroki, które należało przedsięwziąć. Mimo to przed rozpoczęciem dalszych wywiadów i badań, trzeba było jak mniemał Pencroff, kilka dni jeszcze wyczekać, ażeby przygotować zapasy żywności i postarać się o strawę posilniejszą niż same tylko jaja i mięczaki. — Podejmując dłuższą wyprawę, w której czekały ich trudy i mozoły, w której