Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to posiadali, w spadku po Speedy’m. Szło więc tylko przedewszystkiem o ukończenie pudła okrętowego.
Koniec roku 1868 upłynął w pośród tych ważnych zajęć, którym prawie wszystkie inne miejsca ustąpiły. Przy końcu półtrzecia miesiąca całe rusztowanie statku było już złożone i oklepkowanie rozpoczęte. Można już było ocenić, że plany dane przez Cyrusa Smitha były doskonałe i że okręt wybornie trzymać się będzie na morzu. Pencroff oddawał się tej pracy z zapalczywą gorliwością; nie ukrywał bynajmniej gniewu, gdy który z towarzyszy zamieniał na chwilę topór cieśli na przybór myśliwski. A jednakże potrzeba było podtrzymywać zapasy Granitowego Pałacu, mając na widoku przyszłą zimę. To było Pencroffowi obojętne. Dzielny marynarz nie rad był tylko, gdy robotników brakło w warstacie. Wtedy mruczał, zrzędził — i z wielkiej irytacji robił sam za sześciu.
Pogoda przez cały ten czas była niepomyślna. Przez kilka dni trwały nieznośne skwary, w skutek których atmosfera nasycona elektrycznością wyładowywała się następnie gwałtownemi burzami, wstrząsającemi aż do głębi warstwy powietrzne. Rzadko minął dzień, ażeby dalekie odgłosy grzmotu słyszeć się nie dały. Był to jakby jakiś pomruk głuchy, ale ciągły, podobny do zdarzającego się zwykle w okolicach równikowych globu.
1szy Stycznia 1869 zaznaczył się nawet burzą niesłychanie gwałtowną, w ciągu której piorun