Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Starania, których około niego nie szczędzono, przywróciły go do życia. Uśmiechnął się przelotnie, ujrzawszy się w swoim pokoju, zaledwie jednak kilka słów mógł wyszepnąć, tak był osłabiony.
Gedeon Spilett obejrzał rany. Główną jego obawą było, że się otworzyły nie będąc jeszcze w zupełności zabliźnione. Nic jednak podobnego się nie stało. Zkąd więc pochodził ten upadek sił nagły i otrętwienie? Czemu stan Harberta się pogorszył?
Wkrótce młodego chłopca ogarnął rodzaj gorączkowego snu. Pencroff więc i korespondent pozostali przy jego łożu.
Tymczasem Cyrus Smith obznajamiał Naba ze wszystkiem, co zaszło w zagrodzie, a Nab ze swojej strony opowiadał swemu panu zdarzenia, których widownią była terasa.
Niedawniej to jak przeszłej nocy zbiegi pokazali się na skraju lasu w pobliżu Glicerynowego potoku. Nab, znajdujący się w tej chwili właśnie przy kurnikach, nie wahał się ani chwili wypalić do jednego z rozbójników, zabierającego się przejść w bród strumień, ale z powodu osobliwie ciemnej nocy, nie wiedział, czy trafił tego nędznika. W każdym razie jednak strzał ten wystarczył do powstrzymania całej bandy i dał Nabowi czas do wycofania się w głąb Granitowego Pałacu, gdzie mógł się przynajmniej czuć bezpiecznym.
Cóż jednak dalej było czynić? Jak przeszkodzić spustoszeniu, którem rozbójnicy zagra-