Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nas żadnych wieści. Gotów wyruszyć w drogę do nas.
— I mając się mniej jeszcze na baczności, aniżeli my byśmy się mieć mogli — zginie! — zawołał Gedeon Spilett.
— Nie masz więc sposobu ostrzeżenia go?
Nagle, gdy inżynier pogrążył się w głęboką zadumę nad tą kwestją, wzrok jego padł na Topa, który kręcił się tu i owdzie, jakby chcąc powiedzieć!
— A ja? Cóż to, czy zapomnieliście o mnie?!
— Top! — zawołał Cyrus Smith.
Zwierzę poskoczyło na głos swego pana.
— O tak! Top pójdzie! — zawołał korespondent, pojąwszy odrazu myśl inżyniera. Top przejdzie, gdzie dla nas nie byłoby przejścia!
— Zaniesie do Pałacu Granitowego wieść z zagrody i przyniesie nam odpowiedź ztamtąd!
— Prędzej! — odrzekł Cyrus Smith... Spieszmy się!
Gedeon Spilett wydarł co żywiej kartkę ze swojej książeczki notatkowej i nakreślił na niej te słowa:
„Harbert ranny. Jesteśmy w zagrodzie. Miej się na baczności. Nie opuszczaj Pałacu Granitowego. Czy piraci pojawili się gdzie w okolicach Pałacu? Odpowiedz przez Topa!“
Lakoniczny ten bilet streszczał w sobie wszystko, co Nabowi wiedzieć było potrzeba a jednocześnie zapytywał o wszystko czego osadnicy chcieli się dowiedzieć. Złożono go i przy-