Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzy, możemy więc działać, nie zwracając na siebie ich uwagi. Przedewszystkiem trzeba w tych zbójach wzbudzić mniemanie, że mieszkańcy wyspy są liczni a tem samem zdolni stawić im opór. Proponuję zatem, abyśmy się rozdzielili na trzy części, z których jedna zajmie stanowisko w samych „dymnikach,“ a druga przy ujściu Dziękczynnej. Co się tyczy trzeciej grupy, najlepiej będzie postawić ją na wysepce, ażeby jeśli nie wstrzymała, to przynajmniej opóźniła wylądowanie na nią korsarzy. Mamy do użytku dwa karabiny i cztery strzelby. Każdy więc z nas będzie uzbrojony, a ponieważ mamy podostatkiem prochu i kul, nie będziemy więc szczędzić strzałów. Nie potrzebujemy się zaś obawiać ani ich ręcznej broni, ani nawet ich armat. Cóż one zrobią tym skałom? a ponieważ nie będziemy strzelać z okien Pałacu Granitowego, więc korsarzom nie przyjdzie na myśl ciskać tam granaty, które by mogły wyrządzić nam niepowetowane szkody. Czego się lękać należy, to osobistego starcia się z korsarzami, ponieważ przewyższają nas liczbą. Trzeba więc tylko starać się, wszelkiemi siłami przeszkadzać im w wylądowaniu, nie odsłaniając zarazem siebie. A zatem nie szczędźmy prochu. Strzelajmy gęsto, ale strzelajmy celnie. Każdy z nas musi sprzątnąć, ośmiu do dziesięciu nieprzyjaciół, niech się więc stara ich sprzątnąć!
Cyrus Smith określił jasno stan rzeczy, a mówił to wszytko głosem jak najspokojniejszym, jak gdyby chodziło o zarządzenie jakiej roboty,