Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 208 —

oni dosięgnąć owego lądu, o którego istnieniu zapewnia nas z Prymem obecny tu Peters.
Oczywiście, Len Guy ze swego stanowiska kapitana, miał zupełną słuszność; zostawałem też w nieustannej obawie, by nagle nie wydał rozkazu zwrócenia statku na wschód lub zachód, coby nas, mojem zdaniem, wytrąciło z drogi prawdziwej. A jak bardzo zależało mi na zwiedzeniu tych ziem, czyż potrzebuję zapewniać?
W dalszym ciągu żeglugi 5-go i 6-go stycznia, nie zaszło nic szczególnego, ani też zauważyliśmy jakąkolwiek nadzwyczajność z rodzaju tych, jakie podają pamiętniki. Nie było więc ani gęstej mgły, ani białego popiołu spadającego rzęsistym deszczem z nieba, ani mlecznej białości wody.
Co się zaś tyczy temperatury, która rzeczywiście wyjątkowo w tych stronach dochodziła +11° Celsyusza, wiele jeszcze brakowało, by jak Prym zapewniał: „trudno było rękę w niej utrzymać. Że zaś też nikt z załogi naszej nie doświadczał owej ociężałości ciała i umysłu, czyniącej niezdolnym do jakiego bądź ruchu, jakiejkolwiek myśli, prawdopodobnem jest iż stan w jaki popadł Prym, był tylko wyjątkowym, sprowadzając mu różne przywidzania i halucynacye.
Dnia 9 stycznia poczynione obliczenia wykazały nam tę samą co dawniej długość t. j. między 41 a 42 stopniem, z szerokości zaś 86° 33’.
Czy łódź rozbitków posunęła się jeszcze dalej, zanim nastąpiło spotkanie z lodowcem? Czy możebnem jest, iż gdy jeden prąd unosił ją w tymże co dawniej kierunkn, drugi z Petersem szedł w stronę przeciwną? Oto pytania, na które pragnąłem odpowiedzi. Gdy jednak pierwsze, z wiadomych nam przyczyn pozostać musiało nierozstrzygnięte, co do drugiego stwierdziliśmy, iż rzeczywiście nawet Halbranowi naszemu, drugi już dzień prąd przeciwny dał się odczuwać w żegludze. Na szczęście tylko dość silny północny podmuch wia-