Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zwracając się do Polandra, który w niemej rozpaczy rzucił się na ziemię i pięściami walił po głowie. — Mówże pan? czy cię okradziono?
Polander kiwnął potwierdzająco.
— A któż je skradł, może Mokololowie?
Polander pokręcił głową na znak przeczenia.
— Więc Europejczycy?
— Nie — odrzekł matematyk przytłumionym głosem.
— A więc któż! i gadajże do kroćset diabłów, ty głupcze! — krzyknął Strux, przyskakując z pięściami zaciśniętemi.
— Pawiany!
Pomimo okropnych skutków dla całej wyprawy, jakie zgubienie regestrów pociągało za sobą, uczeni z wyjątkiem Struxa o mało nie parsknęli śmiechem. Polandra okradły małpy!
Bushman objaśnił, że podobne wypadki zdarzały się często.
Widział on kilkakrotnie podróżnych, okradanych przez pawianów; małpy te licznemi stadami przebiegają lasy Afryki południowéj. Czwororęczni złodzieje okradli matematyka. Widać jednak, że się bronił zacięcie, jak świadczyła odzież w strzępy podarta, lecz to go nie uniewinniało. Gdyby był nie oddalał się, pawiany nie byłyby go splądrowały i nie wyrządziłyby niepowetowanéj straty uczonéj ekspedycyi. Ileż walk, ileż trudów, cierpień i niebezpieczeństw przebyto, aby ułożyć owe regestra, a jedno roztargnienie stało się przyczyną tak ogromnej szkody!
— Czyż warto było przedsiębrać podróż na południową półkulę i mierzyć południk na to tylko, aby jeden niezdara...
To mówiąc, pułkownik wstrzymał się, nie chcąc się znęcać nad nieszczęśliwym zgnębionym, tembardziéj, że Strux, zapomniawszy z rozjątrzenia imienia i nazwiska Polandra, zastępował je najgrubszemi przydomkami.
Trzebaż było przecież coś radzić, a Bushman pierwszy o tem pomyślał. Ponieważ strata najmniej go dotykała, przeto w tem zamieszaniu sam jeden zachował krew zimną, gdyż wszyscy Europejczycy potracili głowy.
— Panowie — rzekł Mokum — pojmuję waszą rozpacz, ale