Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bushman Mokum! — wykrzyknął Everest, wychodząc po raz pierwszy na chwilę z flegmatycznego usposobienia — Bushman Mokum — powtórzył, ależ to nazwisko jest mi znaném.
— Jestto nazwisko zręcznego i nieustraszonego myśliwca — odezwał się John Murray, zwracając się do niego — któremu Europejczycy, pomimo swéj zarozumiałości, nie zdołają zaimponować.
— Myśliwiec Mokum — rzekł Emery, przedstawiając go pułkownikowi.
— Ach ! ach! przypominam sobie — mówił Everest, zwróciwszy się do strzelca. — Imię twe doskonale jest znaném w połączonych trzech królestwach. Wszakto pan byłeś przyjacielem Andersona i przewodnikiem Dawida Livingstone, który mię swą przyjaźnią zaszczyca? Przez moje usta składa ci podziękowanie Anglia, a ja panu Emery, że cię wybrał na naczelnika naszéj karawany. Strzelec taki, jak pan, zapewne jest lubownikiem pięknéj broni; mamy tu z sobą cały arsenał; zechciej z pomiędzy wszystkich wybrać tę, która ci się najlepiéj podoba. Wiemy, że się dostanie w dobre ręce.
Bushman zarumienił się z radości. Uznanie jakiego używał w Anglii, pochlebiało mu, ale bardziéj zachwycił podarek pułkownika. Podziękował dobranemi wyrazami i usunął się na bok, aby nie przeszkadzać rozmowie, toczącéj się pomiędzy Emerym a nowo przybyłymi. Sprawozdanie pod względem przygotowań, zrobionych przez uczonego z Kapu, zachwyciło pułkownika. Szło teraz o dostanie się jaknajprędsze do miasta Lattakou, gdyż karawana wyruszyć miała w pierwszych dniach lutego, natychmiast po przeminięciu pory dżdżystéj.
— Racz, pułkowniku, oznaczyć sposób, w jaki pragniesz dostać się do Lattakou.
— Rzéką Pomarańczową, a następnie uchodzącym do niéj Kurumanem, nad którym leży Lattakou.
— Jakkolwiek szybkim i wybornym jest twój statek, nie zdoła jednak wpłynąć w górę wodospadu Morgheda.
— Ominiemy go — odpowiedział spokojnie pułkownik. —