Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
186

puszczając się, pochłaniają bardzo znaczną ilość ciepła. Te dwa powody są najbardziej do prawdy podobne, ale czy można wierzyć w nie zupełnie — tego nie wiem; ale jeśli nie wiem, co warte jest takie tłómaczenie zjawiska? Powinienem był pamiętać o zjawisku samem i nie narażać mych nasion.
Doktór miał słuszność; czy z tego, czy z innego powodu, dość że do końca maja mrozy były bardzo silne; polowanie musiało być przerwane, nie tyle z powodu ostrości temperatury, jak raczej dla zupełnego braku zwierzyny. Na szczęście zapas mięsa świeżego dosyć jeszcze był znaczny.
Zimownicy skazani zostali na nową bezczynność. W ciągu dwóch tygodni następnych, to jest od 11-go do 25-go maja, jednostajność nudnego życia, przerwana tylko została nagłą i ważną chorobą Bella, który niespodzianie dostał silnego bardzo zapalenia gardła; jednakże doktór potrafił zaraz i nader skutecznie zapobiedz rozwinięciu się słabości, tym prostym i łatwym sposobem, że kazał choremu trzymać przez pewien czas w ustach małe kawałki lodu. Po upływie dwudziestu czterech godzin, Bell zdrów był zupełnie.
Gdy się dziwiono tak cudownej kuracyi, doktór rzekł: