Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
357

Gdy to zostało udecydowane, trzej ludzie wzięli się do pracy z zapałem, i wkrótce wygodna i trwała chatka stanęła pośród wąwozu w którym się zatrzymano.
Hatteras niezawodnie gwałt sobie zadawał przerywając podróż; tyle trudów i przykrości straconych nadaremnie! wycieczka bezpożyteczna, opłacona życiem jednego człowieka! Jak powrócić na okręt bez kawałka węgla! co się stanie z osadą Forwarda? do czego posunąć się ona może pod wpływem Ryszarda Shandona?... Wszystkie te pytania i względy tłumnie cisnęły mu się do myśli, ale dalej walczyć z trudnościami niepodobieństwem już było.
Wszystkie swe starania zwrócił on teraz na przygotowanie się do powrotu; sanie zostały naprawione, a zresztą ładunek ich tak się zmniejszył, że nie ważył już i dwustu funtów. Wyreparowano także i odzież zużytą, podartą, przesiąkniętą śniegiem i stwardniałą na mrozie, urządzono sobie nowe obuwie i pokrycie na kolana. Wszystkie te roboty, zajęły czas przez cały dzień 29-go i poranek 30-go; trzej podróżni wypoczęli ile można było, i nabrali nieco sił na dalszą drogę.
Podczas tych trzydziestu sześciu godzin spędzonych w chatce śniegowej i na lodach wąwozu, do-