Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
289

rów zwierzyny; w skórze lisa widzieliśmy niedźwiedzia; nie nam pierwszym coś podobnego się przytrafiło, w podobnychże okolicznościach. Aleśmy się przynajmniej ucieszyli.
— Mniejsza tam o to czy lis, czy niedźwiedź, zje się zarówno; bierzmy co Bóg dał.
Lecz w chwili, gdy sternik chciał go zarzucić sobie na barki, zawołał:
— To zwierzę ma jakąś na szyi obrożę.
— Obroża! zawołał doktór, schylając się do lisa.
Rzeczywiście, na białej szyi lisa błyszczała stara, na pół zużyta obroża, na której zdawał się być napis jakiś; Clawbonny niecierpliwie zerwał obrożę z szyi zwierzęcia, na której widocznie od bardzo dawna spoczywała.
— Co to ma znaczyć? zapytał Johnson.
— To ma znaczyć, odpowiedział doktór, że zabiliśmy lisa przeszło dwunastoletniego; tak moi przyjaciele, lisa, którego James Ross złapał w r. 1848.
— Czy być może! zawołał Bell.
— To nie ulega wątpliwości, i żałuję nawet żeśmy zabili to biedne zwierzę. Podczas zimowania w tych stronach, James Ross kazał nałapać w sidła znaczną liczbę lisów białych, którym zakłada-