Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
134

— Wiwat! wiwat! wiwat kapitan! Niech żyje!
— Shandon, rzekł kapitan, każ pan ludziom stanąć w szyku, zrobię ich przegląd.
Shandon był posłuszny, i wydał rozkaz głosem zmienionym. Kapitan postąpił ku oficerom i majtkom, przemawiając do każdego jak należało, i traktując każdego wedle jego dotychczasowego postępowania.
Gdy skończył przegląd, wszedł na pomost kapitański, i spokojnym głosem przemówił w sposób następujący:
— Oficerowie i majtkowie! Jestem Anglikiem jak i wy, a moja dewiza jast ta sama, którą przyjął admirał Nelson:
„Anglija spodziewa się, że każdy spełni swą powinność.“ Jako Anglik pragnę, i wy pragniecie, aby nikt nie zaszedł tam, gdziebyśmy pierwej już nie zaszli. Jako Anglik nie ścierpię, my nie ścierpimy wszyscy, by inni posiedli chwałę posunięcia się najdalej na północ. Jeśli stopa ludzka ma kiedykolwiek stanąć na biegunie, powinna to być stopa Anglika. Uzbroiłem ten statek, poświęciłem mój majątek na to przedsięwzięcie, poświęcę dlań życie moje i wasze, ale bandera Anglii powiewać będzie na północnym biegunie ziemi. Miejcie ufność. Za każdy stopień jeograficzny