Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez Ninę, a zwłaszcza przez Hiszpanów. Opatrzności tak dobrze wszystko urządzającej oddano hołd należny.
W następnych trzech dniach Dobryna odbyła trzy podróże. Ogromnie obładowana przewiozła ona naprzód furaż i zboże, które złożono w głębokich dołach, mających służyć za magazyny. Dnia 15. marca skaliste obory zapełniły się domowemi zwierzętami, wołami, krowami, owcami i wieprzami, około pięćdziesięciu sztuk, które zamierzano zakonserwować dla utrzymania rasy. Inne, które zimno miało wkrótce zniszczyć, miały być pozabijane w tak wielkiej ilości, jak tylko można, ponieważ zakonserwowanie mięsa w tym surowym klimacie było łatwe. Mieszkańcy Galii zatem mieliby zapas ogromny. Przyszłość zabezpieczoną została, przynajmniej dla teraźniejszej ich liczby.
Co do kwestyi napoju, to tę bardzo łatwo było rozwiązać. Naturalnie, że należało poprzestać na wodzie; ale tej wody nigdy nie mogło zabraknąć ani latem, dzięki strumieniom i cysternom wyspy Gurbi ani w zimie, ponieważ zimno zamrażało wodę morską.
Podczas gdy tak pracowano na wyspie, kapitan Servadac, hrabia i porucznik Prokop zajmowali się urządzeniem pomieszkania na Gorącej Ziemi. Należało pospieszać, gdyż już lód nawet o południu opierał się prostopadłym promieniom słońca. Otóż dla transportów trzeba było zużytkować morze, dopóki to było jeszcze wolnem,