Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spuszczali jej z oka ani na chwilę; pilno im było salutować jej barwy.
W tem nagle dwie lunety opuściły się, jakby wskutek automatycznego jednoczesnego ruchu dwóch rąk i oficerowie zdumieni, spojrzeli po sobie, — mówiąc:
— To nie angielska bandera!
Na przodie galioty powiewała biała chorągiew z niebieskim kryżem.