Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na prawo i na lewo i dokonano pomiaru po obu stronach.
Pięć węzłów ciągle i wszędzie! Dno niezmiennie równe! Łańcuch gór, zatopiony przedtem między przylądkami Bon i Furina, nie istniał. Widocznem było, że katalizm spowodował ogólne zniwelowanie dna Śródziemnego morza. Co do natury tego dna — ten tam proch metaliczny nieznanego składu. Żadnych gąbek, aktynii, hydrofitów skorupiaków, któremi niegdyś zasiane były skały podwodne.
Dobryna skręciwszy, pożeglowała na południe, w dalszym ciągu robiąc poszukiwania.
Pomiędzy szczególnościami tej żeglugi należy także zanotować, że morze ciągle było puste. Nie sygnalizowano na widnokręgu żadnego statku, ku któremu mogłaby przybliżyć się galiota i zasiągnąć wiadomości z Europy. Zdawało się, że jedna tylko Dobryna pływa po tych opuszczonych wodach i każden czując jak dokoła niego tworzy się osamotnienie, zapytywał sam siebie, czy też galiota nie jest teraz jedynym zamieszkałym punktem na kuli ziemskiej, nową arką Noego, zawierającą jedyne istoty, które przeżyły katastrofę, jedyne żyjące na ziemi!
Dnia 9 lutego Dobryna płynęła właśnie ponad miastem Dydony, starożytną Bryssą, teraz gorzej zburzoną aniżeli Kartagina punicka była kiedykolwiek przez Scypiona Emiliana, aniżeli Kartagina rzymska przez Hassana Gassanida.
Tego wieczora, w chwili gdy słońce znikało pod wschodnim horyzontem, kapitan Servadac,