Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VII.

Przepłynięcie Betwy.


Opuściliśmy Kalkutę 6. marca; jeźli nieprzewidziane przeszkody nie zaskoczą nas w drodze, przed dwoma miesiącami, powinniśmy dotrzeć do zachodniej granicy Indostanu.
Przez bogate prowincye królestwa Scindia ciągną się piękne drogi powozowe, tak więc Stalowy Olbrzym będzie mógł pędzić bez przeszkody przynajmniej aż do gór środkowych, gdyż droga zapowiada się dobra i bezpieczna.
Sama obecność Kalagani’ego musi przyczynić się do jej ułatwienia, gdyż znał doskonale całą tę część półwyspu, jak Banks przekonał się o tem.
— Co cię skłaniało do częstego zwiedzania tej okolicy? zapytał Indusa.
— Należałem do składu jednej z licznych karawan Benjarisów, którzy na grzbietach wołów przewożą zboże, tak na rachunek rządu jak i dla prywatnych. I dlatego ze dwadzieścia razy przebywałem środkowe i północne prowincye Indyj.
— Czy takie karawany przebywają jeszcze tę część półwyspu? zapytał Banks.
— Tak, panie, i bardzoby mnie dziwiło gdybyśmy nie spotkali orszaku Benjarisów ciągnącego ku północy.
— Słuchaj, Kalagani, ta dokładna twoja znajomość