Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tobie towarzyszyć w wycieczce na północ Indyi, czy odpowiesz mi: Jedźmy Banks, jedźmy i niech nas ma w opiece Bóg, czuwający nad podróżnikami?
— Tak jest moi przyjaciele, rzekł pułkownik Munro po chwilowej rozwadze. Banks, oddaję w twój zarząd pieniądze potrzebne. Dotrzymaj przyrzeczenia, sprowadź nam ten idealny dom parowy, który prześcignie jeszcze marzenia Hoda, a zwiedzimy całe Indye.
— Hurrah, hurrah, hurrah! wykrzyknął kapitan Hod, biada dziczyznie z okolic Nepaul!
W tej chwili sierzant Mac Neil zwabiony wykrzykami hurrah, kapitana, stanął we drzwiach pomieszkania.
— Mac Neil, rzekł do niego pułkownik Munro, jedziemy za miesiąc do północnych Indyi, czy jedziesz z nami?
— Nie mogłoby być inaczej, mój pułkowniku, skoro ty jedziesz, odpowiedział sierzant Mac Neil.