Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szkadzało grać w szachy, i pana Lentz’a, głównego dyrektora wychowania w nowem mieście.
Rozmowa toczyła się o projektach administracyi miasta, o rezultatach, jakie już otrzymano w rozmaitych zakładach publicznych, w instytutach, szpitalach, kasach wzajemnej pomocy.
Pan Lentz, stosownie do programu doktora, w którym nie ominięto nauki religii, założył kilka szkół elementarnych, gdzie nauczyciele starali się rozwinąć umysł dziecka, używając do tego pewnej metody, która ściśle trzymała się naturalnego rozwoju jego zdolności. Zamiast pakować w niego naukę, starano się, by ją pokochał najprzód, unikając starannie owej wiedzy, która, jak powiada Montaigne, »pływa po wierzchu mózgu«, nie przenika do pojęcia, nie czyni człowieka ani mędrszym ani lepszym. Umysł, dobrze przygotowany tylko, sam potrafi wybrać drogę i iść po niej z korzyścią dla siebie i innych.
W tak porządnem wychowaniu starania o hygienę, musiały stać w pierwszym rzędzie. Człowiek bowiem, złożony z ducha i ciała, musi być zarówno pewny tych swoich dwóch sług; jeżeli jeden z nich zawiedzie, wówczas pan cierpi.
W tym czasie Miasto-Francya stało na naj-