Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cieli a nieznacznie doszliśmy do tego, ze mówimy o tem dziwnem mieście, jako o rzeczy skończonej. Bo też rzeczywiście, zaledwie pierwsze domy stanęły, następne jakby czarem wyszły z pod ziemi. Kto nie był w Ameryce, ten nie może wyobrazić sobie nagłego wzrostu miast tamże. Puste jeszcze w styczniu 1872 r., wybrane miejsce, liczyło sześć tysięcy domów w 1873 r. Miało ich dziewięć tysięcy i wszelkie swe gmachy gotowe w 1874 r.
»Trzeba wyznać, że spekulacya miała też udział swój w tem niesłychanem powodzeniu. Zbudowano wielką ilość domów na gruntach obszernych i nie mających z początku wartości, i odprzedawano je za cenę bardzo umiarkowaną lub odnajmywano pod bardzo skromnymi warunkami. Emigracya zwabiona zupełnym brakiem akcyzy, polityczną niezależnością tego małego odosobnionego zakątka, urokiem nowości, łagodnym klimatem, napełniła wkrótce miasto. Teraz już Miasto-Francya liczy około stu tysięcy mieszkańców.
»Ale co najważniejsza i co szczególnie może nas zajmować, że doświadczenia, tyczące się zdrowia, powiodły się jak najzupełniej. W najszczęśliwszych pod tym względem miastach starej Europy lub Nowego świata, śmiertelność roczna nigdy nie okazywała się o wiele co mniejszą jak trzy na sto;