Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stahlstadt’u, i pompierzy wraz z parowemi maszynami zbiegli się ze wszystkich stron.
W tejże chwili zjawił się Herr Schultze, którego obecność mogła tylko pobudzić i zachęcić robotników do większej czynności.
W kilka minut kotły z parą poddano ciśnieniu i ogromne pompy w szybki wprawiono ruch. Potok wody spadał na ściany i na dach muzeum modeli. Ale ogień silniejszy był od wody, która, można powiedzieć, zamiast gasić go, ulatniała się przy zetknięciu się z nim i wkrótce pożar ogarnął gmach cały ze wszystkich stron. W pięć minut stał się tak silnym, że niepodobna było myśleć o ugaszeniu go. Widok to był straszny i wspaniały zarazem.
Marceli, ukryty w kącie nie spuszczał oka z Herr Schultze’a, który napędzał swych ludzi jak gdyby chodziło o przypuszczenie szturmu do miasta. Muzeum modeli stało odosobnione w parku, i teraz już nie podlegało wątpliwości, że spali się całkowicie.
Nareszcie Herr Schultze, widząc, że nie będzie można ocalić samego budynku, wykrzyknął grzmiącym głosem:
— Dziesięć tysięcy dolarów temu, kto ocali model nr. 3.175, stojący za szkłem na środku!
Model ten był właśnie modelem słynnej armaty, wydoskonalonej przez Herr Schultze’a;