Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nagle zatrzymał się przed szyderczem spojrzeniem Marcelego i zwrócił się ku milionom.
— Czy pamiętasz — mówił — jak Binôme, nasz profesor matematyki, rok rocznie powtarzał w swojej pierwszej lekcyi o numeracyi, że pół miliarda jest nadto wielką sumą, by umysł ludzki mógł wyrobić sobie o niej chociażby przybliżone pojęcie, gdyby nie miał wyobrażenia jej zapomocą znaków piśmiennych?.. Czy pojmujesz ty to, że gdyby jeden człowiek rachował po jednym franku na minutę, potrzebowałby więcej niż tysiąc lat na wypłacenie takiej sumy! Ah! naprawdę... dziwne to powiedzieć sobie, że się jest dziedzicem pół miliarda franków!
— Pół miliarda franków! — zawołał Marceli, więcej poruszony nazwą rzeczy, jak samą rzeczą. — A wiesz, cobyście mogli najlepszego z tem zrobić? Oto, oddać je Francyi na zapłacenie okupu! W takim razie pozostałoby jej tylko dziewięć razy tyle do zapłacenia!..
— Tylko zmiłuj się, nie podawaj ojcu takiej myśli!.. — zawołał Oktawiusz tonem przestraszonym. — Gotów byłby zgodzić się na nią. Widzę już i bez tego, że po swojemu układa jakiś tam projekt!.. Dosyć będzie, jeżeli kapitał umieści się na hipotekę państwa; niechże przynajmniej procent zostanie dla nas!